Suplementy: tak czy nie?
Źródło: Izabela Sekulska
25 Sep 2015 19:13
tagi:
Gomola. supelementy, dieta
RSS Wyślij e-mail Drukuj
Suplementy diety w ostatnich latach zrobiły zawrotną karierę. Są na wszystko. Na odchudzanie, na zwiększoną energię, na porost włosów, na cellulit. Polskie apteki pękają w szwach od tego rodzaju specyfików, właściwie więcej w nich suplementów niż leków. A różnica między jednym a drugim jest zasadnicza. Zdarza Ci się kupować sporą ilość suplementów? Jeśli tak, to może powinieneś poświęcić trochę czasu i przeczytać ten tekst.

Lekiem (produktem leczniczym) jest substancja lub mieszanka substancji przedstawiana jako posiadająca właściwości zapobiegania chorobom lub leczenia chorób.

Suplement diety to środek spożywczy, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety, z wyłączeniem produktów posiadających właściwości produktu leczniczego w rozumieniu przepisów prawa farmaceutycznego.

Lek musi być zatwierdzony przez urząd rejestracji produktów leczniczych, wyrobów medycznych i produktów biobójczych.

Suplement nie jest zatwierdzany przez ww. urząd.

Produkcja leku jest nadzorowana, a jej jakość monitorowana; w przypadku suplementów brak jest wymogu ciągłego monitorowania. Jakość jest nadzorowana jedynie przez Sanepid.

Prawo nie wymaga rejestracji ani szczegółowej dokumentacji gwarantującej jakość, skuteczność i bezpieczeństwo stosowania suplementów.

Co to oznacza w praktyce?

Zapytałam o to znajomą farmaceutkę (Polkę, pracującą w aptece w Anglii):

Suplementy są „wymyślane” tylko w tym celu, żeby na nich zarobić. Reklamy są nieetyczne, a przedstawiciele handlowi firm farmaceutycznych zostawiają w aptekach gratisy, żeby tylko farmaceuci technicy je polecali. W Anglii poza dużymi sieciowymi aptekami nie ma takiego wachlarza suplementów, bo każdy wie, że to nie działa (w aptece, w której pracuję jest półka z suplementami, ale są one naprawdę słabej jakości, nikt ich specjalnie nie poleca dopóki ktoś z własnej woli nie chce tego kupić - półka jest odpowiedzią na zapotrzebowanie klientów, ale nie jest ono zbyt duże). Mało tego, ponieważ suplement nie jest lekiem, to jego składu nikt nie sprawdza (poza niektórymi studentami robiącymi badania do pracy magisterskiej), więc absolutnie nie wiadomo czy tabletka zawiera to, co w opisie i czy w takim składzie, i czy nie zawiera substancji dodatkowych, które mogą być szkodliwe...


Traktowanie apteki jak sklepu ze słodyczami nie jest więc dobrym pomysłem. To co powinien „dostać” nasz organizm, powinniśmy mu dostarczyć przede wszystkim w pożywieniu.

Wszechobecna reklama suplementów przypisująca im cudowne lecznicze właściwości, bez ostrzeżeń o ich negatywnych skutkach stosowania, prowadzi do ich nadkonsumpcji. My Polacy jesteśmy w tej materii przodownikami.

Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, że nie tylko nie pomagamy organizmowi, ale możemy mu bardzo zaszkodzić. Szacunkowo około połowa suplementów zawiera rośliny, które nie są obojętne dla naszego zdrowia, zwłaszcza w połączeniu z niektórymi lekami. Wciąż słyszę argumenty, że zdrowe jedzenie jest drogie, że nie stać nas na kupowanie wartościowych produktów. Środki finansowe na suplementy jednak jakoś znajdujemy, a to na nich przecież najwięcej zarabiają apteki.

Jesteśmy częścią przyrody i powinniśmy funkcjonować jako jej element. Zaczęliśmy jednak sami sobie aplikować przeróżne środki w zatrważających ilościach.
Kiedyś trafiłam w Internecie na blog „Farmaceutka radzi”. Farmaceutka opisywała sytuację, kiedy klient przyszedł do apteki i poprosił o preparat, w którym będzie najwięcej naturalnego magnezu. Poirytowana farmaceutka wysłała klienta do sklepu z warzywami. Kilkadziesiąt lat temu spożywano dużo warzyw i owoców. Suplementów nie było. Jedna tabletka betakarotenu to równowartość ok 6 kg marchwi. Czy potrzebna jest nam taka ilość marchwi spożywana w ciągu jednego dnia?

Jeśli więc masz w zwyczaju bezrefleksyjnie sięganie po różne cudowne środki z apteki, może warto to przemyśleć?

opis

Kolarze dbają o poziom magnezu, potasu, ale i tutaj trzeba uważać. Nadmiar potasu w skrajnych przypadkach może spowodować zatrzymanie akcji serca.

Kilka miesięcy temu powiedziałam suplementom i „chemicznym” potreningowym odżywkom zdecydowane „NIE”. Nie jestem sportowcem wyczynowym, kolarstwo to tylko moje hobby, nie zawód, w związku z tym moje obciążenia treningowe są bardzo umiarkowane, więc uważam, że bazowanie na dobrej, zbilansowanej diecie w zupełności wystarczy. Witamin i minerałów szukam poza apteką, są więc w mojej diecie spore ilości warzyw i owoców.

opis

Po treningu wypijam zazwyczaj sporządzony w domu koktajl na bazie kefiru albo jogurtu naturalnego. Dodaje do niego owoce ( np. banany, truskawki, rodzynki, maliny), karob, ugotowaną komosę – ma bardzo dużo białka roślinnego). Taki koktajl oprócz tego, że jest zdrowy, to smakuje wyjątkowo dobrze. Zbieram pokrzywy, suszę i piję napar z tego popularnego, drogocennego „zielska”. Dla oczyszczenia organizmu i zwiększonej odporności piję ziele czystka.

Magnez? Owszem. Mam na podorędziu ten z apteki (rzadko jednak z niego korzystam, zazwyczaj na kilka dni przed zawodami). Wybrałam ten, który jest lekiem. Magne B6 firmy Sanofi.

Izotoniki? Też powiedziałam im: nie. Woda, miód, cytryna, sól albo woda z syropem z pędów sosny doskonale się sprawdza nawet podczas długich i intensywnych jazd. Mirek Bieniasz poleca wodę z syropem z mlecza (czyli mniszka lekarskiego). Wypróbowałam. Sprawdza się doskonale.

opis

Batony energetyczne? Spożywam tylko te przyrządzane własnoręcznie. Proste do zrobienia, smaczne, zdrowe. Można skorzystać z wielu przepisów dostępnych w sieci.

Jadąc długi maratonowi dystans raczej ciężko zrezygnować z żeli. Polecam sprawdzone przeze mnie w tym sezonie żele Agisko (marka oferuje też inne produkty np. batony i napoje izotoniczne). Żele Agisko zrobione są z naturalnych składników, zapewniają wysoką przyswajalność oraz nie obciążają układu pokarmowego.

opis

Jeżeli jeszcze masz wątpliwości co do tego, o czym napisałam powyżej, przeczytaj co ma na ten temat do powiedzenia Maja Włoszczowska. W swojej książce „Szkoła życia” dość sporo miejsca Maja poświęciła diecie. Zawodniczka podkreśla, że w jej diecie znajduje się obecnie znacznie mniej sztucznych suplementów na rzecz naturalnych.

Gdy miałam już zupełnie niezłe wyniki, trafiłam do kadry narodowej w 2000 roku, pierwsze co mnie przeraziło na początku zgrupowania, to karton odżywek i tabletek dla każdego zawodnika. To tak wygląda sport na najwyższym poziomie? Nawet nie chcę myśleć, ile wszelakiej chemii zjadłam przez kilkanaście lat kariery. Chociaż oprócz suplementów moja dieta od zawsze była bardzo zdrowa, to produkty które miały mnie czynić szybszą i silniejszą, niekoniecznie do tego doprowadzały. Albo inaczej – pomogły w danym momencie osiągnąć lepsze wyniki, ale na organizm wpłynęły negatywnie, zaburzając florę bakteryjną jelit i mocno rzutując na odporność organizmu. Teraz, co tylko mogę zastępuje naturą. Przykład: jogurt naturalny z owocami suszonymi jako tzw. shake regeneracyjny po treningu w miejsce wcześniej stosowanych wcześniej stosowanych chemicznych preparatów białkowo-węglewodanowych.


Wybór należy do Ciebie.

Wkrótce na naszym portalu będziesz mógł przeczytać artykuł na temat roślin, ziół, które mogą być pomocne w uzyskiwaniu i utrzymywaniu sportowej formy.

Komentarze:
Tego artykułu jeszcze nikt nie skomentował.
Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby skomentować ten artykuł.
Jeżeli nie posiadasz konta, zarejestruj się i w pełni korzystaj z usług serwisu.
Grupa Kolarska
Gomola Trans Airco
Get the Flash Player to see this rotator.
Wirtualne360
Gomola Trans Airco
Panorama 360, Gomola Trans Airco  - Team MTB

Najpopularniejsze artykuły
Subskrypcja
Promuj serwis LoveBikes.pl
RSS Wyślij e-mail Facebook Śledzik Gadu-Gadu Twitter Blip Buzz Wykop



Polecamy
Wejdź i zobacz!
Wspieramy:
MTB Marathon MTB Trophy MTB Challenge
© 2012-2016 Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie zawartości serwisu zabronione.
All right’s reserved.